Gorąca herbata w upalne dni – ugasi pragnienie?

Mieszkańcy krajów, w których słońca jest pod dostatkiem, chętnie sięgają po gorący napar herbaciany. Marokańczycy na przykład preferują herbatę słodką, z dodatkiem mięty i gorącą. Gorącą herbatę pijają również Beduini na pustyni oraz mieszkańcy Kazachstanu, czy Rosji, którzy swój czaj parzą w ciągle podgrzewanych samowarach. Dlaczego piją herbatę gorącą a nie zimną, która skuteczniej ochładza organizm? Otóż gorąca herbata podnosi ciepłotę organizmu, w wyniku czego wydaje nam się, że jest chłodniej niż w rzeczywistości. Mniej się pocimy, nie odczuwamy pragnienia spowodowanego upałem. Mocna i długo parzona czarna herbata zawiera garbniki, które działają ściągająco i odkażająco, puryna i rutyna uelastyczniają naczynia krwionośne. Taka herbata wspomaga leczenie biegunek, przynosi ulgę przy zaburzeniach przewodu pokarmowego – o co łatwo przecież w upale. Z kolei zielona herbata, parzona krótko, zawiera duże ilości antyoksydantów czyli przeciwutleniaczy. Wspomagają one organizm w walce z wolnymi rodnikami, które powstają m.in. w wyniku długiej ekspozycji na intensywne promienie słoneczne. Wpływ na zmniejszenie dolegliwości spowodowanych upałem ma również związek, który wydziela się w pierwszych minutach zaparzania herbaty – kofeina, nazywana w odniesieniu do herbaty teiną. Stymuluje ona wydzielanie adrenaliny i noradrenaliny. Hormony te powodują, że nie odczuwamy tak bardzo pragnienia, jesteśmy pobudzeni, mamy więcej energii. Nie dajmy się jednak zwieść pozornemu poczuciu chłodu, jaki wywołuje gorąca herbata. Wprawdzie mniej się pocimy, ale zielona herbata działa moczopędnie. Brak odpowiedniego nawodnienia skutkuje zmęczeniem i osłabieniem. Ilość płynów powinna być dostosowana do trybu życia, wysiłku fizycznego i predyspozycji fizycznych – niektórzy pocą się intensywnie, inni mniej. Przyjmuje się, że powinniśmy zapewniać organizmowi około 2 litrów płynów dziennie – wliczając w to również pożywienie, w którym przeciętnie znajduje się 0,5 litra wody.