„Newsweek” na swojej stronie internetowej opublikował bardzo ciekawy artykuł na temat herbaty: „Słowne wojny herbaciane. Czym angielska „tea” różni się od rosyjskiego „czaju”?”. Autorka odpowiada w nim na pytanie zadane we wstępie: „W niemal wszystkich językach świata określenie na herbatę brzmi podobnie. Pytanie, dlaczego polska wersja jest inna i bardziej skomplikowana?”
Z tekstu dowiemy się kto pierwszy do herbaty zaczął dodawać cytrynę i poznamy etymologię słowa herbata: „W historii nie obyłoby się bez sarmackich wariancji na pograniczu kultur. Bo chociaż I Rzeczpospolita sprowadziła napar z carskiej Rosji, to nazwę zaczerpnęła od zachodnich sąsiadów. Dziś trudno się domyśleć, że końcówka „-ta” pochodzi od germańskiego „tee”/”tea”. Dodatkowo, lubujący się w łacinie Sarmaci dołożyli przedrostek „herba-”, który miał podkreślać ich szlachetne obyczaje. Z kolei Rzeczpospolita Obojga Narodów pozostawiła na Litwie „arbatę”, a w zachodniej Białorusi – „harbatę”.”