Herbata i… odcięta ręka

O tym, że herbata przyczyniła się do powstania najpiękniejszych i najszybszych żaglowców świata oraz organizacji pierwszych transoceanicznych regat pisaliśmy już w tekście pt. „Klipry herbaciane”. W tym wpisie opowiemy pewną anegdotę o herbacie i odciętej dłoni.

W latach siedemdziesiątych XVIII wieku Anglicy, Holendrzy i Duńczycy sprowadzili do Europy drogą morską prawie 11 milionów funtów herbaty. Potrzebna była do tego ogromna flota szybkich żaglowców. Wiadomo, że im szybciej, tym taniej; również jakość herbaty zyskiwała tym bardziej, im krócej przybywała w wilgotnych ładowniach statków.

Z wyścigami kliprów herbacianych wiąże się pewna anegdota. Otóż kapitanowie dwóch żaglowców założyli się o ogromną sumę pieniędzy, który z nich pierwszy zawinie do portu. O zwycięstwie miał zadecydować moment dotknięcia nadbrzeża ręką. Rywalizujące jednostki zbliżały się do celu burta w burtę. Zdesperowany kapitan jednego ze statków obciął sobie dłoń i rzucił na brzeg, czym zapewnił swojej jednostce zwycięstwo. Tak przynajmniej mówi legenda.

Być może jest w niej jakaś cząstka prawdy: w okresie międzywojennym w Polsce sprzedawano herbatę z rysunkiem dłoni – „Herbatę z rączką”. Popularna przede wszystkim w Krakowie, była flagowym towarem firmy Grosse, sprzedawanym w różnych gatunkach w pięknych blaszanych puszkach. Więcej na ten temat – tutaj.